„A Treasury of Chasidic Tales on the Festivals”, rabin Shlomo Yosef Zevin;
tłum. Katarzyna Mróz-Blader
Podczas żarliwych dni poprzedzających Rosz ha-Szana, kiedy Żydzi robią rachunek sumienia odmawiając błagalne modlitwy Selichot i kiedy Niebiański Sąd waży uczynki całego roku w ramach przygotowań do sądu nad ludzkością, reb Lewi Icchak z Berdyczowa zrozumiał, że Anioł Oskarżyciel przygotowywał się do wytoczenia złowrogich oskarżeń przeciwko całemu narodowi żydowskiemu. Poza tym reb Baruch z Międzyborza przysłał mu krótki list informując, że tego roku szczególnie powinien bronić i wzbudzić miłosierdzie niebios dla swych współbraci.
Reb Lewi Icchak natychmiast rozpoczął poszukiwanie specjalnych zechus(zasług), micw o szczególnej wartości, które przechyliłyby szalę i uciszyły argumenty aniołów oskarżycieli.Dlatego rankiem, natychmiast po odmówieniu Selichot, wymknął się z synagogi i po kryjomu podążył krętą uliczką dzielnicy zamieszkałej przez ubogą ludność. Szukał, błądził i szukał ponownie aż zobaczył blask, który oświetlał kryty słomą dach zapadającej się chaty. To musiało być miejsce, którego szukał.
Wchodząc przez niskie drzwi ujrzał siedzącą samotnie młodą kobietę, której włosy były skromnie ukryte pod chustką. Czytała tchinos, modlitwy w języku jidysz, które pobożne kobiety wznoszą do nieba w razie potrzeby. Widząc cadyka przestraszyła się, ponieważ wiedziała, że podczas dni poprzedzających nowy rok miał on zwyczaj odwiedzać domy grzeszników by wzbudzić w nich skruchę. Jeżeli odwiedził właśnie ją, bez wątpienia jest grzesznicą.
„To prawda, że zgrzeszyłam, święty rabinie”- powiedziała, „ ale już odpokutowałam, zrobiłam już wszystko co mogłam, aby oczyścić się z grzechu.”„Nie smuć się, moja córko” powiedział cadyk. „Nie jesteś grzesznicą, wprost przeciwnie. W niebiosach zapamiętano wspaniały uczynek, wspaniały zchus, przemawiający na twoją korzyść. Opowiedz mi proszę, co ci się przydarzyło.”
„Moi rodzice” rozpoczęła samotna, młoda kobieta, „żyli w pobliskiej wsi. Utrzymywali się z mleczarni, którą dzierżawili od miejscowego dziedzica. Kiedy zmarli, a miałam wtedy siedemnaście lat, udałam się do niego z prośbą, aby nie unieważniał długoletniej umowy dzierżawczej, którą zawarł z moimi rodzicami. Kiedy tylko spojrzał na mnie, zapłonął pożądaniem. Powiedział coś wulgarnego, a nawet próbował mnie dotknąć. Odepchnęłam go próbując ucieczki; wtedy nagle zmienił ton i przemawiał do mnie przyjaźnie. ‘Nie chcę cię skrzywdzić’, powiedział. ‘Oddam ci mleczarnię w trzyletnią dzierżawę za pół ceny. Pozwól mi tylko pocałować twe piękne warkocze’. Wziął moje warkocze w swe ręce i ucałował je lubieżnie. Kiedy wróciłam do domu nie mogłam się uspokoić, nie spałam całą noc. Rankiem wzięłam nożyczki i obcięłam włosy. Następnego dnia opuściłam wieś i osiedliłam się tu, w Berdyczowie. Przez kilka lat, aż do zamążpójścia, pracowałam jako służąca w u bogatych ludzi. Minął rok od śmierci mojego męża, a moje serce mówi mi, że zmarł z powodu mojego grzechu.”
„Gdzie są te pukle włosów, które odcięłaś?” zapytał cadyk.„Zatrzymałam jedynie jeden z nich na pamiątkę” odparła młoda kobieta. „Zawsze, kiedy ciężko jest mi się pogodzić ze swoim losem, ubóstwem i trudem, wyciągam obcięty pukiel włosów. Gdy na niego spoglądam, przypominam sobie o grzechu młodości i z pokorą przyjmuję wyrok niebios.”
Z oczu cadyka popłynęły łzy. Pobłogosławił młodą kobietę i opuścił chatę.Kiedy nadszedł Sądny Dzień, każdy z modlących się w synagodze czuł, że reb Lewi Icchak zmaga się całym sobą, aby pomóc modlitwom całego Izraela dotrzeć do Tronu Chwały i uciszyć straszne głosy aniołów oskarżycieli, stworzonych przez grzechy Izraela. Nadszedł czas dęcia w szofar, i choć cadyk dokonał rytualnych ablucji rano, udał się do mykwy po raz drugi i zanurzył w oczyszczających wodach.
Ponownie dołączył do pogrążonej w milczeniu kongregacji, wszedł po stopniach bimy gotowy do dęcia w szofar. Stał tam, nie wypowiadając ani słowa, ale jego chasydzi słyszeli stłumione westchnienia.Nagle reb Lewi Icchak podniósł głowę, spojrzał w górę i powiedział: „Panie Wszechświata! Jeśli nasze grzechy przeważają i kierują języczek wagi w kierunku wyroku: Winni, proszę przyjmij mały pukiel włosów nieszczęsnej młodej kobiety. Umieść go po drugiej stronie wagi, jestem pewien, że przechyli szalę na naszą korzyść!”
W niebie zapanowało zamieszanie. Język Szatana został sparaliżowany, a bramy niebios otworzyły się szeroko na przyjęcie modlitw Izraela. Twarz cadyka błyszczała z egzaltacji, a ten rok okazał się być przepełniony Boskim błogosławieństwem.