default_mobilelogo

Spis treści

Dzień 2 – gi
Ze zbioru opowieści chasydzkich M. Ungera „Chasidut un jomtojwim”, tłumaczyła z jidysz Katarzyna Mróz - Blader

„Siedem tygodni liczyć sobie będziesz; od czasu, gdy sierpem zboże dotkniesz, zaczniesz liczyć siedm tygodni, po ukończeniu których masz obchodzić święto tygodni Przedwiecznemu Bogu twojemu”. – Tak brzmi przepis o obecnej uroczystości, a nazwa dzisiejszego święta przypomina nam skrupulatność, skrupulatność jaką w Izraelu obchodzone bywało, i jeszcze dotychczas bywa, liczenie dni od drugiego dnia święta Pesach aż do obecnego święta.
Ta okoliczność, szanowni słuchacze, nasuwa nam myśl o pożytku , jaki człowiek odnosić może z liczenia dni ubiegłego życia swojego, aby stąd wziąć sobie miarę używania dni następnych, czyli, wyraźniej powiem, jaki pożytek człowiek odnieść może z ekonomicznego gospodarowania czasem.
Czas, moi mili słuchacze, należy do owych dóbr człowieka, których wartość wówczas dopiero należycie ocenić zdołamy, gdy one już nie są w naszej mocy, gdy wyszły z naszego posiadania, i dlatego też czas ulega u nas największemu trwonieniu, największej marnotrawności i często wtedy dopiero opamiętywamy, gdy już jest zapóźni. – Ta uwaga, lubo każdy o niej jest przekonanym, ta prawda, choć już tak stara, jak sam czas, jednak zawsze z nową mocą przedstawia się nam, ile razy wspominamy tych, którzy krótkotrwałe życie na wieczność zamienili, ile razy wspominamy koniec wszelkiego żywota; gdyż wówczas jaśniej się jakoś przekonywamy, że czas, lubo sam w sobie jest wiecznym, dla człowieka jest ograniczonym, albo że człowiek jest ograniczonym w czasie. I my, szanowni słuchacze, i my właśnie znajduje się obecnie w tem usposobnieu, i my mamy wspominać dusze naszych rodziców, krewnych i miłych nam osób zmarłych. – Sześć tygodni upłynęło od chwili, gdyśmy ten uroczysty, ten religijny obowiązek wypełniali, gdyśmy odmówili modlitwy o zbawienie dusz zmarłych, a ile już ofiar nieubłagana śmierć sprzątnęła, iluż rodziców w tym krótkim przeciągu czasu straciło swe jedyne pociechy ilu pełnych nadziej młodzieńców odwołanych zostało na ledwo co rozpoczętej drodze, z pielgrzymki ziemskiej. Ileż osieroconych rodzin zostało bez opieki, straciwszy w mężu, w ojcu, jedyną podporę życia, jednego karmiciela swojego. Iluż dobroczyńców odwołanych zostało z ziemi, których jedyną dążnością, jedynym zawodem było zmniejszenie goryczy życia, noszenie ulgi cierpiącej ludzkości. A te wypadki, bracia, nie mająż one nam przypominać własnej naszej znikomości, nie mają nas wzywać do czynnego życia tak, ażeby ostatnia nasza godz9ina, kiedykolwiek ona nadejdzie, nie zaskoczyła nas nieprzygotowanych, nieprzysposobionych do opuszczenia ziemi, do wzniesienia się w niebo?
Ale, zaprawdę, w życiu światowem, zajęci okolicznościami ziemskiemi, z obojętnością przypatrujemy się marom, prowadzącym ziemskie powłoki na wieczny spoczynek, nie przymierzamy tego wypadku do siebie, powiadamy: on umarł, nie wspominając przytem, że i my śmiertelni jesteśmy, że i nas ta kolej oczekuje. Ale tu, bracie, w tym świętym przybytku, w tej uroczystej chwili, w pobożnem naszem usposobieniu, starajmy się należyta z myśli o śmierci odnieść korzyść, niechaj nam obecne rozpamiętywanie nie zniknie bez wyższego, bez moralnego pożytku. – W tym celu cytuję słowa I’salmisty, stanowiące 15 roz. 116 Psalmu w słowach: ”drogą jest w oczach Boga chwila śmierci Jego pobożnych”, - a będziemy się zastanawiać nad tem, jak mamy uczcić chwilę śmierci pobożnych i jak sami winniśmy się przez ciąg życia na chwilę śmierci przysposabiać. A Ty, Boże błogosław naszemu rozmyślaniu, naucz nas żyć i umierać wedle Twojej woli, byśmy chętnie i bez bojaźni pospieszyli gdy nas do siebie zawezwiesz.
Amen.Dotychczas przyjęta cześć, winna zmarłym cnotliwym i pobożnym, zależy, wedle mniemaniu wielu, wyłącznie na opłakiwaniu ich śmierci, na odprowadzeniu zmarłego do miejsca wiecznego spoczynku i na pochowaniu jego zwłok w przygo9towanym grobie; a ogół nazywa to ostatnią przysługą, ostatnią czcią przynależną cieniom zgasłego. Lecz, szanowni słuchacze, rzecz w tym punkcie ma się inaczej, przysługi oddawanie zmarłemu, aż do chwili zwrócenia prochu ziemi, nie są ostatnie, są one owszem pierwsze, wyprzedzają inne nasze powinności, przynależne czci zmarłych. Bo czyliż z ostatnią garścią ziemi, na grób sypaną, ma zagasnąć i ostatnia o nim pamięć? Czyliż człowiek, z którego dążnością było dobro ludzkości, ten, który swe życie poświęcił badaniu tajemnic przyrody, ten, który nowemi wynalazkami ulżył w pracy i znoju swoim bliźnim, nowemi odkryciami świat uszczęśliwił, azaliż ci na więcej świata nie zasłużyli, jak na kilka piędzi ziemi dla złożenia znużonych, praćą w usłudze ludzkości skołatanych zwłok swoich? Czyliż swoim rodzicom, swoim krewnym, przyjaciołom, swoim dobroczyńcom odpłacamy dług od nich zaciągnięty tem, że po nich kilka łez uronimy, że ich odprowadzamy do miejsca, gdzie się proch z iskierką Bożą rozstaje, że grób ich ozdabiamy drogocennym pomnikiem, który dogadza więcej naszej własnej próżności? Gdyby tu był koniec człowieka, w takim razie jakążby cnota miała wyższość nad występkiem? Jakżeżby było pierwszeństwo zasługi przed pospolitością? Już Salomon w 2 roz. kięgi mądrości powiada: „pamięć mędrca jest wieczną, nie ginie tak, jak pamięć głupiego, bo czyż następny czas wszystko puszcza w niepamięć”jakżeż bowiem śmierć mędrca mogłaby być równą śmierci głupiego? Obowiązek nasz względem zmarłych nie kończy się na samem odprowadzeniu, na samem pochowaniu zwłok zgasłego; inaczej bowiem jakążbyśmy mogli oddawać cześć mężowi Bożemu, ojcu proroków, prawodawcy naszemu, jakążbyśmy mogli oddawać cześć Mojżeszowi, o którym Pismo święte mówi: Nikt nie wiedział, gdzie ten grób istnieje, a gdyby nawet i wiedzieli, to tam izraelitom przystęp był religijnie niedozwolony, gdyż Biblia podaje okolicę tego grobu wśród bałwanów w dolinie, wprost bożka Peor; - tak więc współcześnie nie świat nazywa ostatnią przysługą. Jakiż więc hołd odbiera ten mąż Boży? To nam sam Bóg wskazuje w słowach: „pamiętajcie naukę sługi mojego Mojżesza”. Oto prawdziwa cześć, przynależna bożym, cnotliwym zmarłym pamięć: o ich naukach, ich dziełach, o ich postępowaniu, o ich dążnościach, o ich słowach i przestrogach.

Chcecie uczcić pamięć cnotliwych, to wspominajcie ich cnoty, ich dobre uczynki i starajcie się je naśladować, wstępujcie w pobożne ich ślady.

I komuż mamy zawdzięczać obecny stan świata, obecny stopień nauki, obecne tysiącletnie doświadczenie, jeśli nie zmarłym? Wszystko, co posiadamy wielkiego, błogiego, wzniosłego i świętego, wszystko to jest dziedzictwem cnotliwych, pobożnych, wielkich ludzi, którzy kiedyś na ziemi żyli i którzy swoje życie poświęcali dobru potomstwa; chcecie więc uczcić pamięć zmarłych, uznajcie wielkość i zasługę zgasłych cnotliwych każdego kraju, każdego stanu i wszelkiego wyznania, starajcie się przywłaszczyć sobie to, co ich odznaczało, co ich wywyższyło nad pospolitych ludzi.

Chcecie uczcić pamięć zmarłych, to spłacajcie pozostałym po nich wdowom, sierotom i krewnym zaciągnięty dług względem zgasłego, który już nie potrzebuje waszej łaski ni waszego dobrodziejstwa. Naśladujcie w tej mierze króla Dawida. Gdy za wolą Boga na tron izraelski wyniesionym został, jego pierwszem pytaniem było: „żyjeżli ktoś jeszcze z domu Saula? To go swoją miłością obdarzę przez wzgląd na Jonatana;” a gdy do niego przybył syn przyjaciela Jonatana, imieniem Mefiboseth, młodzieniec ułomny na ciele, król do niego rzekł „bądź bez obawy, obdarzę cię swoją łaską, swoją miłością, ze względu na ojca twego Jonatana, będziesz pożywał chleb zawsze przy moim stole.” W ten sposób pobożny król uczcił pamięć zgasłego przyjaciela. – Chcecie uczcić pamięć zmarłych, zachowujcie ściśle zbawienne przepisy religii waszej, które posiadacie jako dziedzictwo po waszych praojcach; pielęgnujcie to drzewo żywota, które wasi pobożni przodkowie przy wszystkich cierpieniach, którym ulegali, przy wszystkich prześladowaniach, na które byli wystawieni, przez 20 wieków zachowywali; - skazani na tułactwo, gnani z kraju w kraj, z miejsca w miejsce, wszędzie je z sobą unosili, a utraciwszy wszystkie dobra ziemskie, uchowali dla was do dobro niebieskie. Pielęgnujcie to święte dziedzictwo, pielęgnujcie tę winnicę Pańską, starajcie się ją oczyścić z obcych nieszlachetnych szczepów, które czas z innej ziemi tam przeniósł, usuńcie od niej to wszystko, co jej tamuje przystęp światła, co zasłania boski jej blask, co plami jej czystość; - a tem postępowaniem nie tylko oddawać będziecie właściwy przynależny hołd zmarłym, ale jeszcze nabierzecie wiary i pewności o życiu pośmiertnem,; bez obawy, przy końcu dni waszych, widzieć będziecie zbliżającą się ostatnią chwilę życia, przed którą drży bezbożność; bezbożność nadzieją i spokojnie oczekiwać będziecie ostatniej chwili, o której myśleć nie może bez strachu i zgrozy ten, który nie pielęgnował drzewa żywota.

Ostatnia chwila życia, bracia moi, tem się różni od całego ciągu życia człowieka, że przez całe życie człowiek raduje się tem, co posiada, w ostatniej chwili tylko to ocenia, czem jest. W ostatniej chwili, człowieku, znika przed tobą zewnętrzny świat ze swem bogactwem i swoim przepychem, ze swemi przyjemnościami i rozkoszami, z urzędami i dostojeństwami swojemu. W tej znaczącej chwili świat cię ze swojej służby uwalnia, odejmuje ci szaty i ozdoby, któremi cię obdarzył, zostawuje cię samemu sobie, a twój wzrok, który dotychczas ogarniał wszystko, co cię otaczało na zewnątrz, twój wzrok się w wonczas zamyka i okiem ducha spoglądasz wewnątrz siebie, badasz swoją osobistą wartość, oceniasz swoje własne jestestwo. Wówczas przechodzisz cały bieg swojego życia, rozważasz swoje skłonności i życzenia, sądzisz, i ileś żywał sił, któremi cię Bóg obdarzył, o ileś pielęgnował i rozwijał dary twojego umysłu, władze twojej duszy i jakiś z nich uczynił użytek. Stajesz się własnym sędzią i od własnego twojego wyroku zależy w ostatniej chwili życia zadowolenie lub rozpacz, zależy spokojnie, z otuchą w myśli, z nadzieją w sercu, zgaśnięcie, - lub bojaźń i strach przed sprawiedliwym Sędzią i przed strasznym sądem.

Jakżeż więc możesz się spodziewać spokoju w ostatniej chwili życia, ty, zaślepiony, który życie uważasz za czas rekreacyjny równo dzieciom, na swawoli i w bezczynności je trwonisz? Jakże możesz się spodziewać spokoju w ostatniej chwili życia, ty, dumny, pyszny człowieku, który uczyniłeś złoto bożyszczem swojem, okiem wzgardy spoglądałeś na niżej od ciebie postawionych, na mniej, niż ty, uposażonych? Jakże spodziewasz się spokoju w ostatniej chwili życia, ty, lekkomyślny, który swe błędy i wady, swe słabości i ułomności dopiero wtenczas poznajesz, gdy im zaradzić nie zdołasz? Jakże możecie się spodziewać spokoju w chwili śmierci, kiedyście go sobie nie przysposobili za życia. Tylko ty, bracie, który się na życie z właściwego stanowiska zapatrujesz, który walczysz przeciw namiętnościom, usiłujesz oczyścić swoje jestestwo z każdej skazy, który dążysz do uszlachetnienia serca, do udoskonalenia umysłu, który czynisz właściwy użytek z sił i władz, z darów, któremi cię Bóg uposażył, który się starasz o wzbogacenie się w cnoty, p przysparzanie przymiotów ducha swojego, ty, czysta duszo, ty możesz się spodziewać cichej, miłej, spokojnej śmierci, twa ostatnia chwila będzie błogiem zgaśnięciem pobożnych.

Chwila śmierci jeszcze tem się różni od całego ciągu życia człowiek, że za życia człowiek zadawalnia się tem, czego używa, w chwili śmierci może go tylko zadowolić to, co zdziałał. W czasie, gdy znika ułuda zmysłów, wówczas życie w innym przedstawia się kształcie, a myśli i czyny, wykonane za życia, stawają wówczas przed umysłem umierającego; i anioł śmierci nie pierwej, zdaje się, dozwala zamknąć powieki, aż gdy ukończysz swój rachunek z działalności twojej na ziemi. – Chcesz się, bracie, godnie na tę stanowczą chwilę przysposobić? Wspomnij, iż żyć znaczy czynić, działać, znaczy używać swoich sił na dobro bliźnich swoich; wspomnij, iż masz obowiązki, z których wypełnienia sam sobie w ostatniej godzinie masz zdać rachunek. Ty, ojcze, wspomnij, jaka gorycz napełniałaby twoją duszę, gdybyś sobie w ostatniej godzinie musiał wyrzucać: nie wszystko uczyniłem dla cnotliwego, moralnego, religijnego wychowania moich dzieci! Ty, światła mężu, wspomnij, jakiej boleści doznasz w sercu, gdy sobie będziesz musiał przyznać w ostatniej godzinie życia: mogłem rozszerzyć światło wśród bliźnich moich, mogłem się przyczynić do ustalenia prawdy na ziemi, mogłem usunąć to lub owo szkodliwe uprzedzenie zpośród braci moich, alem tego zaniechał dla opieszałości, dla miłości wygód , dla własnej korzyści! Ty, bogaty i majętny, wspomnij, iż w ostatniej chwili życia może cię własne sumienie oskarżyć. Tyś sumy roztrwonił na dogodzenie próżności, dumie, namiętności, a ociągałeś się, ile razy szło o wykonanie dobrego czynu, ile razy szło o założenie dobroczynnej instytucji, ile razy szło o niesienie ulgi cierpiącej ludzkości, ile razy szło o przyczynienie się do ogólnego dobra. Ty, niedowiarku, który się urągasz wszystkiemu, czego nie możesz pojąć szczupłemi granicami swojego rozumu, który gardzisz wszystkiem, co niezadawalnia twoich zmysłów, ty za życia masz wzrok ciągle obrócony ku ziemi, na niej szukasz swoich uciech i rozkoszy. Wspomnij, że w ostatniej chwili po raz pierwszy trzeba ci będzie obrócić wzrok ku niebu, z którem się za życia nie zaznajomiłeś, szukać pociechy, której sobie nie przysposobiłeś, zatęsknić z nadzieją, na którą nie starałeś się zasłużyć. Z jakąż trudności przyjdzie wówczas czas duszy wyrwać się z ciała! – Wspomnijmy wszyscy, bracia moi, słowa naszych mędrców, naukę, którą człowiekowi dają: „świat doczesny jest niby przdsionkiem właściwego gmachu, życia przyszłego; przysposabiaj się w przedsionku, abyś godnie mógł wejść do właściwego gmachu”. Wspomnijmy słowa naszych mędrców, którzy alegorycznie się wyrażają, że każdy dobry czyn, za życia wykonany, staje się aniołem stróżem człowieka w ostatniej chwili życia, umila mu zgon, przyświeca mu w drodze do wieczności, prowadzi do miejsca przybytku dusz cnotliwych i świętych.

Dozwól, Boże, byśmy w ostatniej chwili naszego życia mieli wielu takich aniołów stróżów, by te błogie myśli zajmowały nas nie tylko w domu Bożym, lecz przez cały ciąg życia naszego, by cały świat stał się dla nas świątynią Pańską. Amen.

Kontakt

        

Fundacja im. prof. Mojżesza Schorra

ul. Twarda 6
00-105 Warszawa
tel.: 22 620 34 96
email: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.l
KRS: 0000184858
Nr konta bankowego: 04124010241111001005772107

Przekaż 1% naszej organizacji

Program PIT udostępniamy we współpracy z IWOP
w ramach projektu PITax.pl dla OPP