default_mobilelogo

Spis treści


Urodził się w Warszawie w 1814 r. Był publicystą, rabinem i prawnikiem.
Ukończył warszawską Szkołę Rabinów. Jako pierwszym nauczał Talmudu w języku polskim.
Za udział w manifestacji politycznej z 27 lutego 1861 roku - zostaje aresztowany. Później osadzony w Cytadeli Warszawskiej, ostatecznie skazany na deportację.
Współpracował z żydowskimi pismami Jutrzenką i Izraelitą.
Zmarł w 1863 r. Pochowany został na cmentarzu żydowskim w Warszawie.

Izaak Kramsztyk
„Kazania”
(rozdział 4.)
W pierwszym dniu Nowego Roku
5613 (1853).

Już znowu wskazówka czasu swój obrót zakończyła, zaokrągloną została jeszcze jedna chwila wieczności, a dla nas, szanowni słuchacze, znaczna część naszego życia ubiegła; zaczynam dziś nowy rok. Nie masz wprawdzie w tej ogromnej machinie świata ostrzegacza; niedostaje owego dzwonu, oznajmującego koniec roku. Ale w naturze ostrzega nas o tem znikanie ożywczej pory lata, a religia głosem trąby woła do każdego z nas: człowieku, zdaj sobie rachunek z przepędzonego czasu, zważ na szali pamięci, na szali własnego sumienia chwile, poświęcone pobożności i cnocie, i godziny, oddane próżnowaniu lub zdrożnościom. Zaprawdę, mili bracia, jest to ważna, bardzo ważna chwila, rozpoczęcie nowego roku. Jest to chwila, która nas powołuje do zastanowienia się nad sobą samym, do przejrzenia przeszłości i do postanowienia względem przyszłości naszej. W tym więc duchu, szanowni słuchacze, poświęćmy kilka chwil dla zastanowienia się nad czasem, nad jego wymaganiem i n ad jego użyciem, obierając za temat 1. w. 3 rozdz. księgi Mądrości w słowach: „wszystko ma swój czas, każda rzecz ma swoją porę pod niebem”.

Czas, mili bracia (zostawmy bliżej jego określenie i dociekanie filozofom), czas oznacza się jedynie wypadkami. Dzień bowiem jeden równym jest drugiemu dniowi, rok jeden, z wszelkiemi odmianami swemi podobny jest do drugiego roku. Wschód i zachód słońca, wiosna, jesień, lato i zima, są zawsze jednakowe; cóż więc nam jeden czas pamiętniejszym czyni od drugiego? Oto zdarzenia w nim zaszłe, wypadki, które dla pojedyńczych osób albo dla ogółu ważnemi się okazały, które w ludach albo w dziełach ludzkich ważne wywołały zmiany. Ztąd owe epoki i okresy w dziejach narodów, w naukach i sztukach, w kunsztach i rzemiosłach. Wszystko z postępem czasu innego nabiera kształtu, w innej przedstawia się postaci, względnie do panującego smaku, do zwyczajów i obyczajów każdego wieku, - jednem słowem stosownie do ducha czasu.

Ale, bracia, nietylko dzieła ludzkie ulegają temu przeistoczeniu, nie tylko nauki i sztuki zmieniają powierzchowną swą postać, otrząsają się z zastarzałych przesądów i w nowe z każdym wiekiem odziewają się szaty, ale i sama religia, owa nadzieja i pociecha ludzi – i religia w nowej coraz w Izraelu okazywała się formie. Inną była wiara patryarchów naszych, inną była religia przodków naszych po wyjściu ich z Egiptu, inną była służba Boża w świątyni Pańskiej, a jeszcze inna po jej zburzeniu. Przykazania, których przestrzegać miał Abraham, ograniczały się na wyrażeniu: „postępuj przedemną i dąż do doskonałości”). Zaiste, postępować przed Bogiem, widzieć Boga zawsze i wszędzie obecnego, patrzącego na nasze postępowanie, liczącego kroki nasze i ważącego nasze słowa, a przytem iść drogą doskonalenia się, miewać zawsze przed oczyma cel naszego jestestwa, - zaprawdę, mówię, krótkie to przykazanie zamyka religię w całej jej obszerności. Taka była wiara Abrahama i taką tylko w owej porze być mogła. W czasie albowiem, gdy wszystkie narody pogrążone były w grubem bałwochwalstwie, gdy zewnętrzna tylko forma stanowiła religię, gdy błahe, niedorzeczne obrzędy były całą jej osnową, wówczas Bóg przez swego wybranego dał światu poznać, że prawdziwa służba Boża zależy na sercu, zależy na ciągłem doskonaleniu naszych sił fizycznych i moralnych.

Od objawienia zakonu do czasów wejścia Izraelitów do Palestyny całą podstawą religii było 10 słów, w obec całego ludu przez Boga wyrzeczonych, z małemi tylko dodatkami do do zachowania czystości i t. p., gdyż takie było wymaganie czasu. Albowiem wieloletni pochód przez pustynię, zawojowanie i podział kraju, nie dozwalały więcej zajmować się obrzędami religii. W taki więc sposób upłynęła druga epoka religii naszej. Palenie ofiar w świątyni cechuje trzecią jej epokę. Lecz i te obrzędy, podług trafnego zdania starożytnych naszych mędrców i teologów, było koniecznością i wymaganiem czasu. Potomków Jakóba, mówią oni, przywykłych w Egipcie zapatrywać się na czczenie bydła, trudnoby przyszło od tego odwieść. Znane jest porównanie tradycyjne, w tym względzie istniejące. Syn królewski – tak to porównanie brzmi oddany na wychowanie daleko od ojcowskiego oka, tam w złem towarzystwie będąc, przywykł do karmienia się owadami i wszelkiego rodzaju nieczystością. Mam ja, rzekł ojciec, sposób uleczania syna mojego od obrzydliwego nałogu: „niechaj przyjdzie mój syn i spożywa przy moim stole”. Tak i Bóg rozrządził: niechaj Izrael pali ofiary na moim ołtarzu, a odwyknie od bałwochwalstwa. – Tak więc i ta forma religijna ustała, gdy wymagająca jej konieczność z czasem przeminęła. Po zburzeniu świątyni, uczeni i teologowie w narodzie również potrzeby czasu mieli na względzie. Przy zaprowadzeniu ustaw i obostrzeń religijnych istniało prawidło: nie należy obarczać ludu obrzędami takiemi, przy których przewidzieć się daje, że większa jego część, ze względu na stanowisko swoje, znajdzie utrudnienie w ich zachowaniu. Tak więc przy każdym nowym obrzędzie, zaprowadzającym go teologom należało uwzględnić czas, miejscowość i wszelkie inne warunki ludu, zmierzyć, że tak powiem, jego siły i zbadać, czy to nowe rozporządzenie religijne nie stanie się dla ludu ciężarem. W wykonywaniu zaś istniejących przepisów zakonu mieli starożytni rabini za zasadę: „obrzędy religijne wówczas cię tylko jako Izraelitę obowiązują, gdy się tobie nie stanie zawadą do zachowania życia”. Dlatego też widzimy, że w każdej okoliczności, gdzie istniejący przepis religijny stał się dla ogółu uciążliwym, wówczas duchowni przełożeni starali się o ulżenie ciężaru. I tak, lubo biblia o ślubach, karcenie własnego ciała ślubującego na celu mających, wyraźnie mówi: „wszystko, co z ust ślubującego wychodzi, powinien uczynić”, „niechaj nie znieważy swego wyrzeczenia”, gdy z czasem jednak zdarzało się, iż człowiek, ulegając jakiej namiętności, w zapale uczynił ślub, którego później wykonać nie mógł, wynaleźli rabini środek, oparty na wyrazach pisma świętego, uwolnienia go od zobowiązania; mówią bowiem: „sam unieważnić nie może, ale drudzy mu ślub unieważniają”. – Do tego rodzaju rozporządzeń należą: sprzedaż kiszonych pokarmów przed nadejściem święta Pesach, dozwolenie pobierania prawem każdego kraju oznaczonych procentów, wbrew wyraźnemu zakazowi biblii, i wiele tym podobnych, stosowanie do wymagań każdego czasu. – Przepisy albowiem i prawa, ustanowione dla rolników i pasterzy, nie mogły być w zupełności zastosowane, gdy narów ten stał się przemysłowym; urządzenia i przykazy, nadane ludowi, na własnej ziemi żyjącemu, nie mogą w zupełności być wykonane przez tenże lud, gdy on pod opieką innych znajduje się narodów. Dlatego Dawca religii, któremu wszystkie czasy aż do końca dni są obecne, któremu wszystkie zmiany i okoliczności naprzód już są widome, dlatego Bóg samą tylko istotę religii niezmiennie zachowywać nam przykazał. Postępowanie przed Bogiem w całej swej rozciągłości obowiązuje Izraelitę przy wszystkich zmianach i okolicznościach; ciągłe doskonalenie się jest zadaniem i niezmiennym obowiązkiem ludu Izraelskiego. Kardynalne przepisy naszego zakonu, nasze prawdy religijne, nie ulegają żadnemu przeistoczeniu, ale zewnętrzna forma religii, ale jej szata, zostawioną została nauczycielom narodu, dla zastosowania jej do czasu i okoliczności.

Tak myśleli pierwotni rabini, tak byli przekonani pierwsi nasi teologowie; i zaprowadzili wiele zmian, ustanowili wiele obrzędów, które księgą Bożą nie są objęte, znieśli natomiast wiele z takich obrzędów, które, lubo pierwotnem prawej objęte, wszakże nie znalazły zastosowania, ze względu na wymagania czasu. Tam gdzie szło o obrzędy religijne, tam teologowie wyrzekli: „zewnętrzna forma religijna nie znajduje się w niebie”, oddaną one nam została, byśmy ją do wymagań czasu zastosowali: „Nawet głos z nieba – mówi rabin Jozue – nie ma u nas w tej mierze żadnej wagi”.

Tekst nasz brzmi: „na wszystko jest czas pod niebem”. Bo też zaiste w niebie, tam nie masz czasu, tam w sferach aniołów, tam wśród wieczystych istot, tam przy źródle wszechświatła, tam jest jasny, ciągły, nieskończony dzień, tam poją się ciągłym odblaskiem Wiekuistego. Czas, bracia moi, czas tylko dla nas istnieje. Trafnie jest ta okoliczność wyrażona w dziele Midrasz Raba, jednocześnie z Miszną, a zatem jeszcze w Palestynie, napisanem. Aniołowie pytają się: kiedyż na dole obchodzone będą Nowy Rok i Dzień Odpustny, a Przenajświętszy, niech będzie pochwalone Imię Jego, odpowiada im: idźmy do stróżów religii na ziemi, tam się dowiemy. I słusznie, szanowni słuchacze; czas tylko wówczas jest świętym, gdy my go święcimy. Dlatego to zależało od synodu w Jerozolimie, na który dzień właściwie Nowy Rok ustanowić. W traktacie Rosz Kaszana na karcie 25 czytamy: „W czasie objawienia zakonu święta do Boga należały, sam Bóg je ustanowił; od tej zaś chwili są to wasze święta; kiedy wy je ustanawiacie, kiedy wy je święcicie, wówczas za dni święte je przyjmuję”.

Widzimy więc, bracia moi, że nawet w kardynalnych przepisach i obrzędach naszej religii czas musiał być uwzględnianym; a pogodzenie rozporządzeń wyznania z wymaganiem czasu zostawało w ręku światłych nauczycieli ludu, którzy ducha czasu pojmowali. Dlatego też w wiekach ubiegłych wybierano w Izraelu na przewodników religijnych takich tylko mężów, którzy, obok znajomości przepisów zakonu, pojmowali jeszcze swój czas z jego duchem i wymaganiem.

Czuł głęboko tę okoliczność jeden z głównych ułożycieli nauk tradycyjnych, Raba, który ją w traktacie Joma wyraża. Nie masz godnego nauczyciela w Izraelu, któryby nie pochodził albo z pokolenia Lewi, lub z pokolenia Issachara; pierwsze albowiem, gdy czas tego wymagał, wyparło się ojca, matki, nie szczędziło swych braci; dlatego Mojżesz o niem mówi: wykładać oni będą prawa Boskie Jakóbowi. O pokoleniu zaś Issachara mówi biblia: umieją oni pojmować ducha każdego czasu: dlatego oni tylko wiedzieć mogą, co Izraelowi czynić wypada.

Tak, bracia moi, tak myślano, tak postępowano, tak potrzebę czasu miano na względzie przy obrzędach religijnych wtedy, gdy Boscy mężowie istnieli jeszcze na ziemi, gdy natchnieni ludzie stali na czele zakonu. Wówczas istota religii była nietykalną, a obrzędy zastosowane były do czasu i okoliczności. Od epoki zaś rozproszenia narodu zaczęto, na wzór ludów starożytnych, płaszcz religii za jej istotę uważać. Przepisy o stroju głowy stały na równi z artykułami wiary, forma i krój sukni wcielone zostały do przepisów religii i więcej na się zwracały uwagi zagorzalców, aniżeli miłość bliźniego.

Prawda, szanowni słuchacze! człowiek, jako istota cielesna, potrzebuje oznak zewnętrznych, któreby mu Boga przypominały; zajętemu światowością, koniecznie środkami zmysłowemi niebo przypominać należy; opanowany namiętnościami tylko przez czynne wykonywanie przykazań na drogę religii zaprowadzonym być może: a temi oznakami zewnętrznemi, temi zmysłowemi środkami, tem czynnem działaniem powinny być obrzędy religijne. Słusnie nasi uczeni utrzymują: „kto jest otoczony obrzędami religijnemi, ten nie łatwo grzechu się dopuści”. Ale trzymajmy się w tym względzie wyłącznie przepisów zakonu, obrzędów zgodnych z religią Boską. Dawid opiewa: Zakon Boży jest doskonały, orzeźwia duszę; oświadczenie Pańskie jest wiarygodne, nieświadomego naucza; przykazy Pana są prawne, rozweselają serce; zlecenia Pana są jasne, oświecają oczy; bojaźń Pańska jest czystą, trwa wiecznie. Takie to mają być i takiemi są obrzędy przez Boga nam nakazane. Samo zajmowanie się nauką zakonu, co teologowie wyżej cenią nad wykonywanie wszystkich obrzędów, sam wykład księgi Bożej, samo zrozumiałe czytanie biblii, jakżeż orzeźwia duszę. Owa szczytna Boska w niej zawarta poezya, jedyna z czasów niemowlęctwa świata, prawdziwa objęta nią historya, ziszczone przepowiednie, jakżeż to wszystko przemawia do duszy człowieka! Zaprawdę słusznie mówi psalmista: „nauka Pańska orzeźwia duszę, objaśnia oczy, nieświadomego naucza”. Ścisłe obserwowanie dni sobotnich i świąt, ileż przyjemności człowiekowi przysparza; ile budującą jest ta pora, gdy w kole rodziny człowieka, uwolniony od codziennych zatrudnień światowych, jakby nowym natchniony duchem, czuje się jakoby w wyższe przeniesione sfery. Częste odwiedzanie domu Bożego, szczera modlitwa, ta rozmowa z Bogiem, jakżeż działa na uszlachetnienie duszy, na rozczulenie serca człowieka. Przestrzeganie obowiązków ludzkości, wykonywanie uczynków miłosierdzia i miłości bliźniego, działanie na dobro swych współbraci, jakąż słodycz przygotowuje szlachetnej duszy, jakżeż przekonywa, że człowiek na wzór Boga jest zdziałany, bo naśladuje Jego szczytne przymioty.

Takie to obrzędy, takie przepisy, takie ustawy są godne człowieka, godne istoty na wzór Boga uczynionej i są odpowiednie wszystkim czasom. Jakiż zaś ma związek wymiar sukni z naszą religią, strój z naszem prawem Boskiem? gdzież nam Bóg przykazał używanie jednego, a zakazał użycia drugiego języka? Nie obawiajmy się, bracia, oddalić takich i podobnych obrzędów, o których sami starożytni rabini mówią: „przylgnęły do nas z czasów bałwochwalczych”. Nie pojęli zbawiennego zdania naszych teologów: „zazwyczaj Izraelitów – zakonem” – nie pojmują go ci, którzy mniemają, iż każdy zwyczaj, każdy obrzęd stoi na równi z samym zakonem Bożym. Nie bracia! odwrotnie nasi uczeni przekonać nas chcieli, w tem zdaniu zawarli naukę: że tylko zakon Boży ma stanowić całą osnowę obyczajów i zwyczajów Izraela, całem sprawowaniem się Izraela, całym torem jego postępowania powinno być jedno pasmo religii. Religia jest tą duszą żywota, która przenikać powinna nasze myśli i uczucia, naszą skrzętność i działania, spoić się z naszem jestestwem i życiem. Tak nam to Bóg przepisuje: czy przebywasz w domu lub jesteś w podróży, czy kładziesz lub wstajesz, zawsze, zawsze i wszędzie miej przed oczyma wiarę Abrahama, postępuj przed Bogiem i dąż do doskonalenia się. O takiej religii, o takiej służbie Bożej rzecz można z psalmistą: „bojaźń Pańska jest czystą, trwa wiecznie”, bo zgodną jest z wolą Boga i odpowiada wymaganiom wszystkich czasów.

Wszystko ma swój czas, każda rzecz ma swoją porę, tak brzmi obrany przez nas tekst. Nie wątpię, bracia moi, iż w waszem pożyciu światowem i domowem stosujecie się do tego tekstu; macie swój czas do pracy i na wypoczynek, na wygody i zabawę. Ale to wszystko odnosi się tylko do was samych. Ukoronowanym psalmista uczy nas: „należy część czasu Bogu poświęcić”. W obecnej chwili kończymy rok ubiegły, a ten czas przez Boga wam był dany, Bóg wam tego czasu użyczył, przez ten rok nas utrzymywał; zdajcież sobie rachunek z ukończonego właśnie czasu. Czyliż poświęciliście należną jego część Bogu? Prawda, szanowni słuchacze, trudno wam na to pytanie dać odpowiedź! gdyż w tej mierze nie tak ścisłą utrzymujecie kontrolę. Któżby znowu tak skrupulatnie liczył dni, godziny, chwile swojego życia. – Pozwólcież, że ja za wad odpowiem.

Przed rozpoczęciem ubiegłego roku mieliście dobre pobożne zamiary; przed rokiem ubiegaliście się o urządzenie domu Bożego, nie szczędziliście trudów i ofiar na uskutecznienie tej pobożnej myśli, i stanęła ta Synagoga. Przed rokiem poraz pierwszy wznieśliście błagalny głos do Boga w tym Jego przybytku, ze szczodrobliwych waszych darów urządzonym, poraz pierwszy wołaliście w nim: Święty, Święty, Święty jest Pan Cebaot, poraz pierwszy usłyszeliście słowo Boże, wykładane w języku krajowym; wtedy powzięliście niezawodnie pobożny zamiar, wtedy bezwątpienia rzekliście sobie: „otóż mamy dom Boży, tu zgromadzać się będziemy dla chwały Boga, dla dobra i szczęścia naszych bliźnich, tu nasze dzieci prowadzić będziemy, by ich zawczasu bojaźni Bożej nauczać. Takie, lub tym podobne, były wówczas wasze myśli, takie lub tym podobne wasze postanowienia. Ale czyliż te pobożne myśli urzeczywistnione zostały? czyliż te postanowienia skutkiem zostały uwieńczone? Niestety, ze wstydem musimy wyznać, że od tej pory dom Boży w czasie modlitwy już nieraz był próżnym. Już nieraz, aby słowami rabinów się wyrazić, Bóg w gniewie wołał: „czemuż, gdy przybywam, nie zastaję nikogo, wołam, a nikt mi nie odpowiada”. A wejdźmy w siebie, pytajmy się: gdzież się podziały godziny, które w domu Bożym miały być przepędzone? Gdzież się podział „czas, który miał być Bogu poświęconym”, a wielu będzie musiało odpowiedzieć dokończeniem wiersza: przez ten czas, Panie, przestąpiliśmy Twoją naukę”.

W szeregu czasów, o których Dawid mówi: że mają być Bogu poświęcone, zajmuje niezaprzeczenie ważne miejsce dzisiejszy dzień, obecna pora. Stoimy u progu nowego roku, który się do nas zbliża tajemniczo, otoczony murem nieprzenikliwości, a nad wrotami straszny napis, które dreszczem przejmuje czytającego, napis, który brzmi: „Bóg osądza, kto w nadchodzącym roku błogie, spokojne ma prowadzić życie, a kto w burzach nieszczęść ma rok przepędzić”, „kto ma dożyć roku przyszłego, a kto przed jego ukończeniem ma się do wieczności przenieść”. Używajmy, bracia, godnie dzisiejszego dnia, poświęćmy go Bogu. Zbliżmy się do niebieskiego Ojca pobożnemi modlitwy. Miejmy w Bogu nadzieję. Postanówmy ulepszyć, cokolwiek niegodziwego było w przeszłem naszem życiu. Zakończmy słowami naszego tekstu: stosujmy nasz czas tak, aby wszystkiemu podołał; poświęćmy część naszego czasu Bogu, doskonaleniu samych siebie i dobru naszych bliźnich. A dobrotliwy Bóg w należytym czasie wysłucha i wypełni wszystkie nasze życzenia. Amen!

 

Izaak Kramsztyk
„Kazania”
(rozdział 18.)


W pierwszym dniu Nowego Roku.

Szanowni słuchacze! Nic człowieka tak nie zajmuje, o niczem człowiek z tak różnorodnemi uczuciami nie rozmyśla, jak o swojej przyszłości. Nadzieja i obawa, zadowolenie i niepokój, radość i smutek, wszystko to nasz umysł zapełnia, ile razy zastanawiamy się nad naszą przyszłością. A cała nasza skrzętność w teraźniejszości, wszelkie nasze zabiegi i starania, odnoszą się po większej części do przyszłości naszej. Przyszłość jest to zagadka, którą byśmy rozwiązać pragnęli, tajemnica, którą byśmy chcieli odsłonić.

Jeśli zaś w każdej innej chwili myśl o przyszłości napełnia trwogą nasza duszę, tem bardziej izraelita ze drżeniem zastanawia się nad przyszłością swoją dziś, w dniu nowego roku, gdy sama religia stawia mu w oddaleniu, za nieprzeniknioną zasłoną ,przygody, przypadłości i przeznaczenia człowieka, gdy mu przeciwstawia: „śmierć i życie, głód i sytość, wywyższenie i upadek, zadowolenie i niepokój”.

Ale izraelita, czerpiąc pociechę z owej krynicy, z tego źródła życia, czerpiąc pociechę z religii, nie powinien upadać na duchu, albowiem religia podaje nam niechybny środek, by uniknąć srogiego przeznaczenia.

Tak właśnie postąpił ów rabi, który wszedłszy do miasta, widział mieszkańców, zajętych bezustanną skrzętnością, zabiegami ziemskiemi, a głuchych na wszelki głos, przemawiający o wyższych powinnościach, o szczytniejszem przeznaczeniu człowieka. Stanął wśród rynku i głosił, iż posiada tajemnicę osiągnienia szczęśliwego życia, obwołał: „kto chce życia, kto chce życia”? A gdy widział lud, chciwy tego drogiego nabytku, tłumnie około siebie zgromadzony podał przepis Psalmisty: „kto pragnie błogiego życia, kto miłuje spokój i pomyślność w ciągu dni swoich, ten niechaj chroni swój język od skazitelności, a swe usta od niecnej mowy, niechaj stroni od złego i niech wykonywa czyny sprawiedliwe”.

Tak, bracia, religia podaje nam środek uzbrojenia przeciw srogiemu przeznaczeniu; przy wejściu do wrót przyszłości, przy wstępie nowego roku ogłasza nam: „powrót do Boga czyli skrucha, modły i dobroczynność usuwają srogie przeznaczenie”.

Zastanówmy się, bracia, bliżej nad znaczeniem tych wyrazów. Powrót do Boga. W tym punkcie nie każdy się uczuje winny, nie każdy tę powrotną drogę za konieczną dla siebie uzna. Nie jeden sobie w duchu powiada: ja do Boga wracać nie potrzebuję, albowiem ja Boga nie odstąpiłem, ja jestem izraelitą, wyznaję wiarę, którą nam podał Mojżesz w słowach: słuchaj Izraelu, Przedwieczny Bóg nasz jedynym jest Bogiem. Ja jedynego Boga wyznaję, czczę, ja trwam stale w swojej wierze, w swojej religii, ja od Boga nie odstąpiłem i do niego powrócić nie potrzebuję. Tak i tym podobnie niejeden w duchu się usprawiedliwi, tak niejeden ze swojem sumieniem się obliczy. I zaprawdę, szanowni słuchacze, zgromadzenie się wasze w dzisiejszym dniu, w obecnem miejscu dowodzi, że jesteście Izraelitami, że uznajecie i wyznajecie Jedynego Boga, ale niemniej dlatego można do was przemawiać, jak niegdyż Hozeasz do swoich współczesnych przemówił: „wróć się Izraelu do Wiekuistego Boga twojego, albowiem się potknąłeś, albowiem się oddaliłeś grzechami twojemi”. Iluż tu, bracia moim, oddaliło się od Boga tem, że uczynili zło swojemu bożyszczem w srebrze pokładali swoje zaufanie, za niemi się uganiali, im poświęcali cały swój czas, wszelkie swoje myśli, tak że im nie dostawało ani czasu, a ni myśli do zajęcia się cząstką Bóstwa w samym sobie. Iluż to z nas oddaliło się od Boga tem, że dla nadmiernej żądzy zysku zagłuszyli w sobie głos Boga, głos sumienia; - z pomiataniem ludzkością, ze szkodą dla bliźnich, z przestąpieniem przepisów religii, z ubliżeniem cnocie z ujmą dla moralności o ten zysk się ubiegali? Iluż to oddaliło się od Boga tem, ze się dali owładnąć dumnie, a nadęci pychą, pomiatali braćmi, pogardzali bliźnimi i w szale swoim przywłaszczali sobie tytuł samego Boga: „ja, ja, nikt oprócz mnie”. Iluż to oddaliło się od Boga tem, że swe dzieci uczą wszystkich nauk, z wyłączeniem nauki Boskiej, udzielają im wszystkich wiadomości, wyjąwszy wiadomości o Bogu, przyuczają je, jak zgrabnie ludziom kłaniać się mają, nie ucząc ich korzyć się przed Bogiem? Iluż to oddaliło się od Boga tem, że przez cały rok wszędzie bywali, z omijaniem tylko domu Bożego?

Zaprawdę, bracia, każdy w ciągu roku mniej lub więcej oddalił się od Boga, dlatego religia przepisuje dziś powrót do Boga. – Kto w ciągu roku ubiegłego o Bogu zapomniał, kto dobro i szczęście, łaską z nieba otrzymane, uważał za skarb, własną mądrością i skrzętnością zyskany, i rzekł, jak to Bóg w swojej wszechmocy przepowiedział: „moja moc i siła mojej ręki zjednały mi te wszystkie bogactwa”; kto dumą przejęty pogardzał braćmi swoimi, kto przy wychowaniu swych dzieci zaniedbał najszczytniejszej mądrości, kto ubliżył cnocie, moralności, kto wykroczył przeciw przepisom ludzkości, kto postępował wbrew woli Boga, - ten niechaj dziś do Boga powróci. Wróćmy izraelici do Boga, uznajmy w Nim źródło dobra i szczęścia, uznajmy w Nim dobrotliwego naszego Ojca, a z wypogodzonem okiem, bez strachu, bez bojaźni będziemy mogli spoglądać w przyszłość, z otuchą i nadzieją stawać będziemy na rozstajnej drodze lat naszych; rok po roku przeminie, a każdy zastanie nas ze spokojem w sercu, z pogodą w umyśle, albowiem my za Dawidem będziemy mogli powtarzać: „Bóg jest ze mną, niczego się nie stracham”.

Wszakże to prawda, bracia moi, że bojaźń Boga jest tarczą przeciw wszelkiej innej bojaźni. Czegoś albowiem obawiać się może ten, co Boga swą opoką czyni, co Jemu z całego serca zaufa, żyje zgodnie z tem zaufaniem, dąży swem postępowaniem, aby stać się godnym tej jedynej, tej wszechmocnej opieki. Zaiste, jak ocean wszystkie wody pochłania, nie zostawując po nich ni znaku ni śladu, tak i bojaźń Boga przejmuje w siebie wszelką inną bojaźń człowieka i wszelki ślad po niej zaciera. Człowiek, przyuczony wznosić często wzrok ku niebu, z łatwością zrzuca ze siebie wszelki ciężar, gniotący bezustannie tego, który ustawicznie oko ku ziemi ma zwrócone, na niej jedynie swojego szczęścia szuka.

Za drugą zbroję przeciwko zawistnemu losowi naznacza nam religia modlitwę.

Któż z nas, szanowni słuchacze, nie uczuł choć raz w życiu swojem błogiego skutku tej rzewnej rozmowy z Bogiem, któż nie doznał ulżenia ciężaru gniotących go trosk po szczerem wylaniu serca przed pełnym łaski i wszechmocy Ojcem swoim w niebie?

Dzisiejsza właśnie prelekcya, którą stanowi pierwszy rozdział pierwszej księgi Samuela, opisuje nam modlącą się bezdzietną kobietę. Weźmy z niej przykład, gdzie, jak i kiedy modlić się winniśmy i jakiej treści ma być nasza modlitwa.

Pismo święte mówi, iż Chana błagała Boga w Jego świątyni. Otóż, szanowni słuchacze pierwsza dla nas nauka wskazuje nam miejsce najwłaściwsze na modlitwę. Powtarzam to, co już kiedyś mówiłem, iż dom Boży nie może ogarnąć Istoty Wiekuistego, Istoty, o której pismo święte mówi: cały świat jest pełen jej wspaniałości, Istoty o której Salomon przy poświęceniu świątyni Pańskiej wyrzekł: „obszary niebios nie zdołają objąć ciebie, Panie”! – Ale dom Boży zbliża człowieka do Boga, wznosi jego duszę w wyższe sfery, usposabia go do pobożności. Tu więc, szanowni słuchacze, tu, idąc za przykładem Chany, której modlitwy z taką łaskawością Bóg wysłuchał, tu mamy się często dla modlitwy zbierać, tu przed Bogiem często stawać tu nasze serce uszlachetniać, nasz umysł do Boga wznosić, tu o jego opiekę błagać, tu jego łaski wzywać. Nie dosyć, moi bracia i siostry, nie dosyć na tem, ze dziś wszystkie miejsca w synagodze są zajęte; prawdziwa pobożność wymaga częstszego obcowania z Bogiem, prawdziwa pobożność nie jest ową szatą świąteczną, którą kładziemy tylko od wielkich uroczystości, prawdziwa pobożność wzywa nas często do synagogi, aby Ten, któremu nasze modły obecnie bywają zasyłane, nie zastał w ciągu roku naszych miejsc opróżnionych jak to, niestety, już nieraz się wydarzało.

Chana modliła się, tak wzmiankuje Pismo święte, w blizkości drzwi świątyni. Korzystajmy z tej wskazówki. Ileż to razy dało nam się słyszeć zażalenia na niedogodność miejsca w synagodze? Często słyszymy wyrażone niezadowolenie z powodu niedość wysokiego pomieszczenia w świątyni Pańskiej. Bierzmy przykład z Chany. W domu Bożym nie masz różnicy miejsc. Nie koniecznie należy się piąć wysoko. Pierwsza ławka w synagodze nie przysparza pobożności; w każdem miejscu można pobożne westchnienia do Boga zasyłać. Wszakże Bóg wysłuchał błagania Chany, modlącej się tuż przy drzwiach świątyni.

Jakaż zaś była treść tej modlitwy pobożnej niewiasty? Chana nie błagała o dostatki, o przepych światowy, ale tekst nasz mówi: ślubowała Bogu, poświęciła Bogu to, czego sobie najgoręcej życzyła, czego najusilniej pragnęła: poświęciła Bogu spodziewanego syna. Idźmy za tym przykładem, szanowni słuchacze, poświęćmy Bogu nasze dzieci, przez częste sprowadzanie ich do domu Bożego, przez przyzwyczajanie ich do częstego korzenia się przed Bogiem, przez wychowanie religijne, cnotliwe i moralne.

Chana nietylko błagała Boga o miłosierdzie jego, nie tylko modliła się przed otrzymaniem łaski, ale stawiła się w przybytku Pańskim z hymnem dziękczynnym i po otrzymaniu łaski Bożej; nietylko prosiła Boga w smutku, ale chwaliła go w radości. Bierzmy ztąd naukę. Ile razy wydarzy się człowiekowi łąska Boża, ile razy radość wypełnia nasze serca – a zaprawdę, nie jest to tak rzadkiem zjawiskiem w życiu ludzkiem – tyle razy stawajmy w tym przybytku Pańskim, na wzór Chany, z hymnem wdzięczności na ustach i opiewajmy: „nieśmy dzięki Przedwiecznemu, albowiem On jest dobrotliwym, albowiem na wieki trwa Jego łaska”.

Tak więc, szanowni słuchacze, winniśmy często przybywać do domu Bożego, szczerze w nim się modlić, błagać Boga w dolegliwościach naszych, przyuczać do tego nasze dzieci, zanosić dzięki Bogu za każdą otrzymaną od niego łaskę, za każde otrzymane dobrodziejstwo.

Zacznijmy dziś, zacznijmy teraz od tego balsamu duszy, zacznijmy teraz rzewną naszą modlitwę, powtarzajmy ją często w domu Bożym, a będziemy uzbrojeni przeciw wszelkim przypadłościom losu, przeciw wszelkim srogim przeznaczeniom, albowiem usłyszymy we własnem sercu tego głos Boży, który niegdyś usłyszała Chana od arcykapłana Elego: „idź w pokoju, a Bóg izraela wypełni twoję prośbę, uczyni zadosyć błaganiu twojemu”.

Trzecią nakoniec bronią naszą przeciw przypadłościom losu ma być dobroczynność.

Jednę z cech, charakteryzujących lud izraelski, stanowi podług określenia talmudystów odznaczanie się dobroczynnością. I zaprawdę, istniejące u nas instytucye dobroczynne, na wzór innych gmin izraelskich przez pobożnych naszych ojców tu zaprowadzone, świadczą o trafności sądu naszych mędrców w podanem przez nich określeniu.

Ale czyli te instytucye czynią zadosyć swojemy założeniu, czyli hojność majętniejszych członków tutejszej gminy naszej dostatecznie te instytucye zasila, tak, ażeby biedni mogli w nich znaleźć w odpowiedniej mierze i we właściwym czasie zaspokojenie swoich potrzeb? To są pytania, na które odpowiedź podobno czułego serca zadowolnić nie zdoła.

Każdy u nas wie, w której porze i w jakim wymiarze biedni mają sobie dostarczone drzewo na zimę, w którym czasie i w jakiej ilości mają sobie udzielone wsparcie na tylu wydatków wymagające, - święta Wielkanocne. Każdy wie, że, pomimo istniejącej u nas instytucyi zaopatrywania biednych w odzież, widzimy jeszcze wielu biednych, niedostatecznie odzianych. Zkądże ta mała działalność wszystkich tych gałęzi wspierania biednych? Czemuż, przy tylu nazwach dobroczynnych, tak mało okazuje się istotnych dobrych uczynków?

Nie jest to winą samych instytucyi, bo ich zasady są dobre, ale tej winy szukać należy w źródłach, te instytucye zasilających. Wszakże podział wsparcia zależy od hojności ofiarodawców. Wyznać zaś należy, że u nas jeszcze nie każdy wykonywa czyny miłosierdzia w stosunku do błogosławieństwa, którem go Bóg obdarzył.

Jest to ogólna słabość natury ludzkiej. Człowiek we wszystkich swoich działaniach ma wzrok zwrócony na samego siebie, wszelkie swe czyny odnosi do własnej swojej osoby i często samego siebie pyta: jaka dla mnie z tego czynu, z tego postępku korzyść urośnie? A jeśli ta miłość własna, zanadto wygórowana, jest naganną we wszelkich innych naszych sprawach, tem bardziej, bracia moi, powinniśmy się jej wystrzegać tam, gdzie idzie o dobroczynność. Dając potrzebującemu, nie zapatrujmy się na zrządzony przez to uszczerbek w naszem mieniu; wspierając uciskanego, nie liczmy, ile nam przez to ubywa. Miejmy owszem to wyższe, to szczytniejsze przekonanie, że człowiek ma prawo do człowieka i to właśnie prawo towarzystwo ludzkie kojarzy. Jednym z filarów, na których społeczeństwo spoczywa, jest, wedle wyrażenia naszych mędrców dobroczynność. Wszakże Stwórca wszelkich jestestw przygotowuje chleb dla każdego ze swoich tworów, część więc biednego w ręku zamożniejszego się znajduje. Miejmy to przekonanie, że jeśli łaskę Boga dla siebie osiągnąć pragniemy, należy nam być łaskawymi i względem ludzi; jeśli sami do szczęścia dążymy, należy nam i do szczęścia drugich się przyczyniać; jeśli pragniemy, ażeby nas Bóg od złej doli ochraniał, w dolegliwościach nam swej pomocy udzielał, - ochraniajmyż i my drugich od niedoli, podawajmy pomocną dłoń bratu, w dolegliwościach będącemu. Wspominajmy często naukę psalmisty: „szczęśliwy, kto biednego dogląda, w dniu nieszczęścia Bóg go uratuje”.

Tak więc, szanowni współwyznawcy moi, skrucha, powrót do Boga i modły, oto potrójna tarcza, pod którą z otuchą możemy przyszłości oczekiwać, oto potrójna broń do zwalczenia wszelkiego srogiego losu.

Uzbrójmy się, bracia moi, tą tarczą dziś, przy wstępie nowego roku, używajmy zawsze tej broni, a Bóg nam spełni życzenia, wczorajszego wieczora w kołach familijnych wzajem udzielane: „oby nadchodzący rok był dla nas błogim, oby był szczęśliwym”. Pod tą tarczą i przy tej broni doznamy łaski Boga, który na nas sprawdzi słowa przez psalmistę do cnotliwych i bogobojnych wystosowane: „nie zdarzy ci się niepomyślny wypadek, a klęska nie zbliży się do twojego namiotu”. Amen.

 

Izaak Kramsztyk
„Kazania”
(rozdział 21.)

W dniu Nowego Roku.

Niechaj z przeminięciem roku ubiegłego przeminą zarazem i jego klęski, niechaj z początkiem rozpoczynającego się dziś roku rozpoczną się jednocześnie i nowe błogosławieństwa. Niechaj przeminie złe, a jego miejsce niech zajmie dobre. Niech znikną nieszczęścia i niechaj zakwitnie nowe szczęście z nadchodzącym nowym rokiem. Oto, zacna gmino, starożytne pozdrowienie, oto starożytne błogosławieństwo, którem i dziś was pozdrawiam, o które dziś przy zmianie czasu wspólnie z wami gorące do Boga modły zasyłam. Oby ten, który pory zmienia i czasy przeinacza, zmienił i dla nas smutek w radość, nieszczęścia w pomyślność, klęski w szczęśliwość. Oby ten, który ustala pokój w niebiesiech, który mokry deszcz z ognistą błyskawicą w harmonii utrzymuje, obdarzył i nas długim, błogim trwałym pokojem. Amen.

Dzisiejszy dzień obok nazwy, określającej pierwotne jego znaczenie początek roku, ma u nas i drugą nazwę rocznica narodzenia świata, a to na zasadzie zdania Talmudu: w dzisiejszym dniu ze stworzeniem pierwszego człowieka ukończonem i uwieńczonem zostało dzieło stworzenia.

Myśl w zdaniu rabi Eleazara jest ta: świat stworzonym został w jesieni, ażeby go człowiek zastał w stanie dojrzałości, między przygotowawczem latem, a niszczącą zimą, między porą wzrostu, a czasem zagłady. Chciał on tem dobitniej nam określić różnicę, jaka istnieje między przyrodą a duchem człowieka.

W naturze wszystko ma swój początek, swoją dojrzałość i swoją znikomość; duch zaś człowieczy ma sobie za zadanie ciągłe, że tak powiem, dojrzewanie. Nie doskonałość wymaganą jest od człowieka, ale bezustanne dążenie po drodze doskonalenia się. Przepis: „bądźcie świętymi, jako świętym jestem ja, przedwieczny Bóg wasz”, nie jest i nie może być pojmowanym w dosłownem znaczeniu, albowiem religia, albowiem Bóg nie wymagają od człowieka rzeczy, przechodzącej granice jego możności. Nie więc szczytu świętości wymaga Bóg od człowieka, ale wymaga od niego ciągłej dążności na drodze oświecenia umysłu, ale bezustannego ćwiczenia się w czynach świętych.

Ta więc jest różnica między umysłem, między duchem człowieczym, a prawami przyrodzenia. – W naturze ciągłe odradzanie: ziemia po wypoczynku zimowym, dopiero nowych nabrawszy sił, nowe wydaje plony; jestestwa przyrody powstają jedne kosztem drugich, rodzą się nowe ciała z atomów ciał, zagładzie, zniszczeniu uległych. Duch ludzki zaś jest w ciągłym postępie, znajduje się w bezustannej potędze wzrostu. Ciało człowieka podlega prawom natury, ma ono swój początek, swój wzrost, swój czas dojrzałości, po za którym słabnąć zaczyna; o duchu zaś człowieczym mówią nasi mędrcy: „pracowity umysł człowieka z wzrostem lat wzrasta w potęgę, im bardziej starzeje, tem więcej zyskuje na doświadczeniu, tem więcej nabiera mocy i dojrzałości”. – Jeśli o rodzie ludzkim wogóle mówi mędrzec: „nowe pokolenie powstaje dopiero, gdy stare znika”, tedy o duchu człowieczym, o umyśle ludzkim powiedział pobożny jego ojciec, ukoronowany psalmista: „dzień dniowi przysparza nauki, a noc nocy pomnożone podaje wiadomości”.

Pojedynczy ludzie znikają, ale to, co duch jednego człowieka wymyślił, idea, którą jeden geniusz w świat rzucił, zostaje wieczną, zostaje własnością następnych pokoleń, bywa coraz bardziej rozwijaną, w coraz nowych występuje barwach, coraz nowe znajduje zastosowania, przyczynia się do ułatwienia życia, do uprzyjemnienia bytu, albo do uszlachetnienia jestestwa ludzkiego.

Całe pokolenia znikają z powierzchni ziemi, ale to, co duch człowieka w tych pokoleniach utworzył, zostaje w spuściznie następnym pokoleniom, a te utwory bywają przez każde następne pokolenie urozmaicane, ulepszane i wraz z własnemi utworami znowu w dziedzictwie światu zostawione i nigdy nie niszczeją, nigdy zupełnej nie ulegają zagładzie.

Taka to, szanowni słuchacze, taka to istnieje różnica między ciałem, a umysłem człowieka, między duchem ludzkim, a otaczającą go zewnątrz przyrodą.

Na tę myśl naprowadza nas zastanowienie się nad podwójną nazwą dzisiejszego dnia początek roku i rocznica narodzin świata.

Ale, bracia moi, jakąż korzyść może mieć dla nas ta myśl w dniu dzisiejszym? w jakim jest ona związku z nowym rokiem?

Dzień nowego roku u nas ma szczególny charakter, a my w tym dniu znajdujemy się w niezwykłem usposobieniu. Zdala od zgiełku, od zajęć, od trapiących zatrudnień światowych, pozbyliśmy się uczucia smutku; ale też, stając u wrót nowego czasu, przejęci drżeniem o naszę przyszłość, dalecy jesteśmy od owego błogiego uczucia, którem nas zwykle święta napawają; znajdujemy się więc w usposobieniu, trzymającem środek między smutkiem, a radością, znajdujemy się właściwie w usposobieniu poważnem. – Starożytni nasi teologowie tak samo określają stan naszego dzisiejszego umysłu: „czemuż w dniu Nowego roku nie odmawiamy owych szczytnych psalmów, owych wzniosłych pochwalnobłagalnych hymnów, które na każde inne święto są nam przepisane”? Na to pytanie, w Talmudzie zadane, odpowiadają nasi mędrcy: „Bóg wyrzekł: w dniu, gdy przedemną otwarte są księgi sądu, kiedy wydaję wyroki życia i śmierci na ludzi, wówczas niezdolni jesteście do śpiewania radosnych pieśni”. – Tak jest, szanowni współwyznawcy moi, jesteśmy wszyscy dziś w usposobieniu poważnem, a w takim stanie umysłu człowiek jest najzdolniejszym do zastanowienia się nad sobą samym. Dlatego też dzisiejszy dzień nosi jeszcze miano: dzień sądu, gdyż każdy w tym dniu powinien wejść w siebie, zajrzeć do stanu swojej duszy, obliczyć się z własnem sumieniem.

Powtarzam, iż dla tego Rabi Eleazar odnosi czas stworzenia świata do pory jesiennej, aby wykazać różnicę między zewnętrznym światem, a światem wewnętrznym człowieka, między ciałem, a duchem ludzkim: że ciało po dojrzałości słabnie, a duch ciągle wzrasta, że ciało w końcu znika a duch jest wiecznym, jego utwory, jego idee, jego odkrycia są wiecznotrwałemi. Muszę tu dodać jeszcze uwagę, że ciało każdego człowieka jest znikomem, ale nie każdego człowieka duch pozostawia po sobie wiecznotrwałe wspomnienia.

Zajrzyjmy do księgo stworzenia świata, do regestru pierwszych pokoleń, jak je nam księga święta podaje, a znajdziemy potwierdzenie tej, codziennie powtarzającej się, prawdy.

Ileż to razy wymienia Biblia ludzi, o których nic więcej nie ma do powiedzenia, tyle że się urodzili, żyli i umarli. Nie prawdaż, szanowni słuchacze, zdaje się, że czytamy historyę obecnych czasów; o iluż to ludziach, przed nami żyjących i równoczesnych nam, można tylko tyle powiedzieć, że się urodzili, żyli i umarli; o niektórych zaś byłoby lepiej, gdyby tyle było do powiedzenia. Natomiast, jak małą jest liczba wybranych, których wspomnienia Pismo święte nam podaje. Starożytni nasi mędrcy czynią trafne w tej mierze porównanie. Można, mówią oni, historyę pierwotnych pokoleń porównać do człowieka, który opuścił perłę w piasek, przepuszcza więc cały piasek z tego miejsca przez sito i tak długo się nim tylko zajmuje, aż znajduje perłę, potem piasek rzuca a perłę zachowuje. Tak samo, brzmi dalej to porównanie, tak samo postąpił Bóg z pierwszymi ludźmi: podaje tylko ich imiona, bo czynów żadnych o nich opowiadać nie można, aż gdy dojdzie do człowieka, odznaczającego się cnotą, bogobojnością lub potęgą ducha, wtedy nam podaje historyę jego życia. Tak jaśnieją jeszcze za naszych czasów w pełnym blasku imiona: Abrahama, jako wzoru dobroczynności i wiary w Boga, Izaaka z gotowości wypełnienia woli swojego stwórcy, nawet kosztem własnego życia, Jakóba, jako najwyższego szczytu wstrzemięźliwości i miłości dla rodziców i rodzeństwa. Tak nam zostały pełne chwały imiona Jubala i Tubalkaima, gdyż pierwszemu świat zawdzięcza pierwszą wskazówkę użycia narzędzi z metalu, a drugi był wynalazcą pierwszego narzędzia muzycznego.

Takich to ludzi duch jest wiecznie trwałym, takie umysły przechodzą od wieku do wieku, aż do końca czasów.

Dziś więc, w dniu Nowego roku, w rocznicę narodzin świata, w dniu sądu, niechaj każdy ściśle zbada stan swojego umysłu, niechaj każdy obliczy wartość swojego ducha. Niechaj każdy spyta się samego siebie: czyliż wspomnienie mojego ducha pozostanie na ziemi po zniknięciu mojego ciała? czyliż o mnie będzie można kiedyś więcej powiedzieć, jak to, co Biblia o tylu ludziach mówi: że się urodzili, żyli i umarli?

Człowiek zazwyczaj jest skorym do wydawania sądu – ale o drugich; ze skwapliwością zazwyczaj oceniamy wartość ducha – ale naszego bliźniego. A ten sąd, jakże rzadko jest sprawiedliwym; a ta wartość umysłu naszego brata jakże często za nisko jest ocenianą. Pochodzi to z natury rzeczy. Człowiek jest tak słabym, iż poniżając drugich, mniema siebie tem samem wyżej posuniętym, iż z ujmą godności bliźniego przysparzać chcemy godności sobie samym, wmawiamy w siebie, iż wykryciem ułomności naszego brata uzupełniamy naszą własną doskonałość.

Jak historya całego wieku tylko po przeminięciu wieku wprawdziwem świetle może być skreśloną; jak dzieje całego pokolenia tylko po jego zniknięciu zgodnie z prawdą mogą być opowiedziane: tak sąd o pojedynczym człowieku, tylko po jego śmierci, potomstwo zgodnie z prawdą wydaje.

Siebie zaś samego człowiek za życia oceniać może, oceniać powinien; „a jeśli nie dziś, to kiedyż?” Przez cały rok zajęty światowością, umysł człowieka, wytężony na zewnątrz, nie może się skupić wewnątrz siebie, nie jest zdolnym do zbadania tajników serca, do wyświetlenia skrytości myśli, do wniknięcia w głębiny swojego ducha. Dziś to, bracia moi, dziś, w dniu tak uroczystym, dziś, gdy się znajdujemy w domu Bożym w usposobieniu tak poważnem, dziś, w dniu sądu, niechaj każdy wejrzy w siebie, niechaj każdy osądzi siebie samego. Dziś niechaj każdy postanowi, ażeby tak czasu używać, tak w nadchodzącym roku postępować, iżby czynami ducha pozostawił pamiątkę po sobie, każdy wedle uzdolnienia, którem go Bóg obdarzył: światłem, dobroczynnością, bogobojnością.

Nie każdy z nas, bracia moi, uposażony jest bystrością twórczego umysłu, nie każdy posiada owego ducha wynalazczego, nie każdy odkryciami nowemi może się światu przysłużyć. Dla tego te nie każdy może wyrównać imionom Jubala i Tubalkaima, ale natomiast każdy może naśladować patryarchów w ich szczytnych cnotach: każdy, postępując śladem Abrahama, może po sobie zostawić imię dobroczyńcy i głosiciela prawdy; każdy, przyswajając sobie cnoty Izaaka, może żyć w potomności, jako wzór bogobojności, zgodliwości sąsiedzkiej i ojcowskiej troskliwości dla rodziny; każdy, idąc torem Jakóba, może podać swoje imię następnym pokoleniom, jako wierny wykonawca swoich powinności, jako wzrór miłości braterskiej i zupełnego poddania się woli Bożej.

Takiemi myślami, takiem postępowaniem, takiemi zamiarami rozpoczynajmy rok nowy, a Bóg nam pobłogosławi nadchodzący rok, dozwoli nam go używać w spokoju, w pomyślności, w szczęściu. Amen.

 

Kontakt

        

Fundacja im. prof. Mojżesza Schorra

ul. Twarda 6
00-105 Warszawa
tel.: 22 620 34 96
email: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.l
KRS: 0000184858
Nr konta bankowego: 04124010241111001005772107

Przekaż 1% naszej organizacji

Program PIT udostępniamy we współpracy z IWOP
w ramach projektu PITax.pl dla OPP